W Essonne naturyści z Héliomonde zmobilizowali się, aby uratować swoją „przystań spokoju” na obrzeżach Paryża

Ogród, pod strzelistymi sosnami, emanuje spokojem. Pod czujnym okiem brązowego Buddy motyle i trzmiele zbierają nektar z kwiatów na rozległych, dzikich rabatach. 54-letni Christoph, ubrany w koszulkę chroniącą skórę, jest tu w swoim… Eden. „Upiększyłem ten ogród. Był ugorem i rosły w nim tylko jeżyny. Posadziłem kwiaty miododajne dla zapylaczy” – opowiada brodaty mężczyzna. czapka i Niebieskie brzozy na moich stopach . Jestem z tego bardzo dumny, nie byłoby to możliwe w środowisku tekstylnym”. Od dziewięciu lat ten pochodzący z Niemiec fryzjer modowy jest jednym z około 180 rocznych mieszkańców wioski naturystycznej-kempingu Héliomonde, o powierzchni 47 hektarów zalesionego terenu, z czego połowa jest sklasyfikowana, w gminie Saint-Chéron (Essonne). Oferuje również kilkaset wolnych miejsc, olbrzymich namiotów i domków mobilnych, które można wynająć na trzy noce lub na tydzień.
Libération